W sobotni poranek wyruszyliśmy na podbój świętokrzyskiego. Już nie pierwszy raz udaliśmy się w te piękne strony. Tym razem towarzyszyli nam seniorzy z naszego klubu. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Kałkowie-Godowie.
Naszym przewodnikiem po tym miejscu był pan Stanisław.
Zwiedziliśmy kościół sanktuaryjny z kopią obrazu Matki Bożej Licheńskiej, kaplicę wiecznej adoracji z pięknymi witrażami, drogę Krzyżową znajdującą się obok sanktuarium, kaplice różańcowe oraz dwunastą stację Drogi Krzyżowej, którą stanowi Golgota, niezwykły pomnik w formie zamczyska o pięciu kondygnacjach, wznoszący się na wysokość 33 metrów. W rzeczywistości są to liczne sale, komórki i komnaty, z których każda przypomina bolesne wydarzenia w dziejach Polski. Nie ominęliśmy również pomnika ofiar katastrofy samolotu pod Smoleńskiem, która miała miejsce 10 kwietnia 2010r. Zwiedzanie zakończyliśmy w mini zoo. Z Kałkowa udaliśmy się do Wąchocka – miasteczka znanego z dowcipów o sołtysie. Wielu ludzi, nie wierzy w jego istnienie. My przekonaliśmy się, że istnieje naprawdę i jest nawet przez kilka dni stolicą Polski! Oprócz tego w Wąchocku znajduje się jedno z najcenniejszych i najlepiej zachowanych romańskich założeń klasztornych w Polsce - Opactwo Cystersów ( zabytek klasy międzynarodowej). Po Klasztorze oprowadził nas przewodnik. Z Opactwa wyruszamy leśną drogą na Wykus, gdzie stacjonowali partyzanci ze Świętokrzyskich Zgrupowań Armii Krajowej. Na polanie natknęliśmy się na przygotowania do uroczystości. Jedziemy jednak dalej kierując się w stronę Bodzentyna-jednego z najstarszych miast w rejonie świętokrzyskim. Tu zwiedzamy ruiny zamku, który był rezydencją biskupów krakowskich. Król Władysław Jagiełło spędził w nim dwa dni w 1410 r. odbywając pielgrzymkę na Święty Krzyż przed wyprawą krzyżacką. Czas szybko nam mija więc pora wyruszyć w dalszą drogę. Zatrzymujemy się u stóp Łysej Góry- w Nowej Słupi. Odczuwamy zmęczenie i głód. Szef dokonuje szybkiego przegrupowania i wiemy już, kto zostaje i przyrządza pyszny kocioł ze strawą, a kto maszeruje dalej, na Święty Krzyż. Mijamy Emeryka - figurę pielgrzyma i drogą królewską wędrujemy szlakiem do Sanktuarium Świętego Krzyża. Przed nami godzina marszu i około 300 m różnicy wysokości. Wzdłuż naszej trasy ustawione są rzeźbione w drewnie stacje drogi krzyżowej. Na miejscu zwiedzamy sanktuarium, niektórzy wchodzą na wieżę widokową, inni na platformę skąd rozpościera się piękny widok na Gołoborza.
Głodni ale szczęśliwi wracamy na posiłek. Już z daleka pięknie pachnie, ekipa spisała się na medal ! Nasza zupa otrzymuje nazwę „ Kocioł Mnicha”. Dziękujemy paniom Natalii, Czesi,Wiesi, panu Stasiowi, Piotkowi-kierowcy i oczywiście Jarkowi za przepyszny kocioł a odznakę kuchcika otrzymali Sebastan i Amelka. Gratulacje! Najedzeni, zmęczeni ale szczęśliwi wracamy do domu... do następnej wyprawy kochani.