Można śmiało rzec, że członkowie ze Stowarzyszenia na Rzecz Dzieci i Młodzieży AZYMUT ze Stalowej Woli, pełni energii, z wysoko postawioną sobie poprzeczką, atrakcyjnie - również duchowo, spędzili długi majowy weekend. Tym samym uznając sezon wakacyjny za otwarty...
Atrakcyjny program wycieczki obejmował ucztę zarówno dla duszy, jak i dla ciała, ale po kolei...
Kilkudniowy wyjazd prowadził przede wszystkim w kierunku Bośni i Hercegowiny - krainy spotkań różnych kultur i religii. Medjugorie było naszym miejscem noclegowym i wypadowym. Objawienia Matki Boskiej tę anonimową wioskę uczyniły wyjątkową i rozpoznawalną. Po przybyciu do Medjugorie, po posiłku i krótkim odpoczynku udaliśmy się na zwiedzanie miejscowości.
Patronem Medjugorie jest św. Jakub Większy, opiekun pielgrzymów, a centralnym punktem Medjugorie jest kościół pod jego wezwaniem. Kościół jest nowy i został wybudowany jeszcze przed objawieniami. Jest dość duży, a jego wnętrze jest raczej surowe. Nazywany jest „konfesjonałem świata” ponieważ posiada 25 konfesjonałów, gdzie księża różnych narodowości słuchają spowiedzi we wszystkich językach świata.
Następnie podeszliśmy do figury Chrystusa Zmartwychwstałego. Rzeczą intrygującą jest wydobywająca się z kolana figury ciecz. W drodze do figury mijamy ustawione tajemnice różańca - Tajemnice Światła.
Z Medjugorie nieodłącznie związana jest postać Ojca Slawko Barbaricia, który całe swoje życie poświęcił innym, umierając w opinii świętości. Był orędownikiem objawień, ojcem duchowym całej parafii i założył kilka prężnie działających wspólnot. O. Slawko wychodził prawie każdego dnia na Górę Kriżewac odprawiając Drogę Krzyżową. Podczas jednej z nich wyszedł na górę, pobłogosławił pielgrzymów, zszedł 2 metry niżej, usiadł na kamieniu i umarł.
Drugiego dnia w programie mieliśmy podejście na Górę Objawień - Podbrdo. To jałowe wzgórze usiane kamieniami, między którymi czasem pojawia się rdzawa ziemia, jest najczęściej odwiedzanym miejscem przez pielgrzymów. To, co czyni je tak wyjątkowym, to fakt, że jest to miejsce, gdzie zaistniały pierwsze objawienia Matki Bożej z Medjugorie. Miały one miejsce 24 i 25 czerwca 1981 roku. Niedostępna, stroma ścieżka, dzięki przechodzeniu nią niezliczonej ilości pielgrzymów została wygładzona z nierówności i jest obecnie łatwiejsza do przebycia. Wspinając się pod górę należało jednak ostrożnie stawiać stopy, by na wyślizganych kamieniach nie doznać urazu.
Wzdłuż ścieżki, którą wspinaliśmy się na się na szczyt Podbrdo, mijaliśmy płaskorzeźby z brązu przedstawiające Tajemnice Różańca.
W miejscu objawień, w dwudziestą rocznicę objawień postawiono figurę Królowej Pokoju wykonaną zgodnie ze wzorcem, który znajduje się przed kościołem parafialnym (dzieło Dino Felicio). Góra Objawienia stała się dla wszystkich pielgrzymujących do Medjugorie wiernych miejscem do medytacji i osobistego dialogu z Matką Bożą.
Po południu czekał nas wyjazd do Mostaru, który położony jest w kotlinie, nad urokliwą rzeką Neretwą i stanowi jeden z większych ośrodków miejskich w kraju. Jest zamieszkiwany przez ok. 110 tys. osób, z czego większość stanowią Chorwaci. Nazwa miasta wywodzi się od słowa mostari, które oznacza strażników mostu. Przepiękna trasa z Medjugorje do Mostaru wiodła wąskimi, krętymi, górskimi drogami i wymagała od kierowców nie lada umiejetności. Miasto na pograniczu kultur zauroczyło nas swoim charakterem i jest najczęściej chyba odwiedzanym przez turystów, a zawdzięcza to osmańskiej architekturze i słynnemu, wpisanemu na Listę światowego dziedzictwa UNESCO, Staremu Mostowi, z którego skokami do wody popisują się tutejsi śmiałkowie. Most został zbudowany za czasów osmańskich, na zlecenie tureckiego sułtana Sulemana.
Dla mnie najbardziej urokliwą częścią miasta był Stary Bazar – Kujundžiluk.
Przechadzając się uliczkami starego miasta, trudno było nam uwierzyć w słowa przewodnika, że całkiem niedaleko znajdują się nadal powojenne ruiny i zaminowane tereny.
W drodze powrotnej, na południe od Mostaru, w pobliżu małego miasteczka Kravice, mijaliśmy Wodospady Kravica.
Kolejnego dnia czekało nas spotkanie z Goranem, nawróconym narkomanem, który przedstawił nam niesamowite świadectwo życia. Po jego wyznaniach ruszyliśmy na Krizevac: górę z krzyżem.
Križevac jest bardziej wymagającą górą niż Podbrdo. Jest wyższa. Droga na szczyt jest nieco trudniejsza. Szlak, podobnie jak na Podbrdo, nie przypomina wydeptanych szlaków, jakie znamy z polskich gór. Droga jest skalista. Każdy sam wybiera, na którą skałkę stanie, a którą pominie. Bez patrzenia pod nogi nie da się wejść. A na szczyt wchodzi pielgrzymka za pielgrzymką.
Wzgórze to posiada 520 metrów wysokości i jest najwyższym wzniesieniem w rejonie Medjugorie. Znajduje się około kilometra na południe od miasta, a jego prawdziwa nazwa to Góra Sipovac. Na jej szczycie, w 1934 r. wzniesiono betonowy, biały, prosty krzyż o wysokości 8,56 m. Krzyż miał chronić mieszkańców oraz uprawę winorośli i tytoniu przed gradem, bardzo częstym na tym terenie. Nie wszyscy uczestnicy z naszej grupy decydują się na wspinaczkę po ostrych i wyślizganych kamieniach.
Rozważania Drogi Krzyżowej czyta Magda, młoda dziewczyna, która również umila nam czas dłuższej jazdy śpiewem i grą na gitarze. Wspinamy się, potykając się o wystające kamienie. Upalna pogoda też daje się nam we znaki. Zauważamy, że niektórzy pokonują drogę na boso. Schodząc, na chwilę zatrzymujemy się przy głazie upamiętniającym miejsce śmierci o. Slavko Barbaricia. Zmęczeni, ale pełni uznania dla samych siebie i podbudowani duchowo wracamy do hotelu.
Kolejnego dnia "łapiemy oddech" i plażujemy w pobliżu Dubrownika, który po południu zwiedzamy z fantastyczną panią przewodnik.
Tłumy turystów potwierdzają, ze Dubrownik jest najchętniej odwiedzanym miastem w Chorwacji. Miasto słynie z zabytków, architektury, lokalnej kuchni i życia nocnego. Stare miasto w Dubrowniku – jako zespół miejski – w całości zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO i na nim skupiliśmy swoją uwagę, a było co zobaczyć i podziwiać. Pani przewodnik wskazała nam również akcent polski w Dubrowniku - pomnik najsłynniejszego poety chorwackiego, Ivana Gundulicia. Na bokach cokołu widnieją płaskorzeźby przedstawiające sceny z jego utworu. Jedna z nich pokazuje zakonnika błogosławiącego polskie wojska wyruszające pod Chocim, na drugiej zwycięskiego w tej bitwie z Turkami hetmana Jana Sobieskiego. Plac, na którym stoi pomnik, każdego ranka zapełnia się stoiskami z owocami, warzywami i rybami.
Historia Dubrownika jest niespotykanie bogata. Przez lata znajdował się pod panowaniem wielu państw, królestw i cesarstw, m.in. Imperium Bizantyjskiego, Węgrów czy Republiki Weneckiej. Doprowadziło to do wielu wojen i walk na terenie miasta, ale również miało wpływ na jego zróżnicowaną kulturę i architekturę. Obecnie Dubrownik jest jedną z największych atrakcji Chorwacji i nosi miano Perły Adriatyku. Zauroczeni Dubrownikiem wracamy późnym wieczorem na kolację.
Kolejnego dnia czekał nas rejs stateczkiem po Adriatyku oraz niespodzianka w postaci rybnego pikniku, obiadu - również na stateczku i niestety zmiany pogody. Deszcz i silny wiatr sprawił, że zrezygnowaliśmy z rejsu na kolejną wyspę, podziwiając to, co zastaliśmy na malowniczej wyspie Hvar - słynącej z pól lawendowych.
Niestety nadszedł czas, że trzeba było pożegnać Medjugorie i ruszyć w drogę powrotną, ale nie tak od razu. Czekała na nas jeszcze - perełka Bałkanów - stolica Bośni i Hercegowiny ze swoją burzliwą historią - Sarajewo. Trudno poznać w kilka godzin jego urok, bo zachwyca różnorodnością, ukazując jaskrawą granicę między światem zachodu i wschodu.
Miasto usiane jest zabytkami, doskonale odrestaurowanymi po zniszczeniach niedawnej wojny domowej, choć na każdym kroku widać jej ślady.
Udało się nam, w samym sercu Starego Miasta, zwiedzić urokliwy XV-wieczny Stary Bazar, gdzie w jednej z restauracyjek zjedliśmy "regionalny" obiad, przeszliśmy się mostem na rzece Miljacka, na którym zamordowano arcyksięcia Franciszka Ferdynanda i jego żonę, co dało początek I wojnie światowej. Była chwila, by zrobić zdjęcia odrestaurowanemu ratuszowi miejskiemu i licznym zabytkom sakralnym, zarówno chrześcijańskim i innych, w sumie czterech wyznań oraz przekonać się o szacunku, jakim cieszy się tu nasz papież Jan Paweł II.
Przebogaty program wycieczki wielu z nas dał się we znaki, ale wspaniałe, cudowne przeżycia zrekompensowały trudy wyjazdu. Powróciliśmy wszyscy pełni zachwytu, zauroczeni tym skrawkiem świata.
Za te wszystkie niesamowite przeżycia wielkie podziękowania należą się głównie p. Ani i p. Jarkowi Grzegorczykom, którzy włożyli ogrom pracy w przygotowanie i wspólne prowadzenie wraz z pilotem naszej wyprawy, ale również nie można pominąć i trzeba docenić kunszt naszych młodych i zdolnych kierowców, którzy wspaniale i szczęśliwie "objechali" tę wymagającą ogromnych umiejętności trasę.
Grażyna Bogacz
Fotorealacja z wyprawy na Bałkany na naszym fb- zapraszamy.